n0str0m0

tr.pikaNTnie

wtorek, lutego 06, 2007

PREDYKSZENS OF ZE FJUCZER

czyli judeomerykanska inwazja iranu

bojkot cnn'a mi sie omsknal gdy w hotelowym pokoju skonczylo sie wino.
z nudow okrutnych odpalam oglupiacz.

obrzydliwa baba z gornej polki:

"oczywiscie musimy zadbac o wiarygodnosc. dalismy sie nabrac rzadowi usa w przeddzien inwazji na irak. dzis bedziemy wiarygodniejsi. w zwiazku z czym zapraszam na program 'islam, religia, czy choroba psychiczna' w ktorym obiektywnie dowiode, ze arabstwo musi byc wyjebane w kosmos"

zaraz potem przed kamere wybiega kolejny trefnis.

"inwazja na iraq wydaje sie przesadzona. ale zastanowmy sie, czy nie bez powodu"

gostek wyciaga zardzewialy kozik i rysunek miny wystruganej z kartofla.

"te okrutne narzedzia ludobojcze przemycono do iraku z iranu"

na popitke serwuje wywiad z zaplakana zona zolnierza.
jej maz byl strzelcem pokladowym w zestrzelonym helikopterze.

"widzi pan, co ich bron robi naszym chlopcom? do tej pory drzonny mial co najwyzej lekie oparzenia od rozgrzanej lufy cekaemu. a teraz go zamordowali, mordercy, mordercy... moj drzonny, taki kochajacy ojciec byl... buhu..."

zaraz potem pojawia sie general. z mina sroga tlumaczy jak to wszystko byloby cacy, jak to irakijczyki by sie na grzbiet przewrocili po pierwszym zruchaniu kijem od miotly w koncentraku. i bylby spokoj... gdyby nie ten pieprzony iran.

temcaszem kongres amerykanski wszedl w faze operetkowa, gdzie - zamiast uciekac od wilka - gaski tupia nozkami w miejscu i wolaja falesetem "oj, uciekajmy!". busz udaje, ze sie przejmuje, po czym pokazuje im takiego wala jak polska cala i kaze se dac siedemset bilionow milionow trylionow dolcow na dalsza wojne.

bo przeciez w iraku NIEPOKOJ jest. tam na rynku z rybom w puszce wybucha siedem bomb dziennie. to przecie blaga o pomste do waszyngtonu. no i jeszcze nie wiadomo kto, ale na pewno iranczycy, porywaja dyplomatow. swoich wlasnych.

jak sie psa chce walnac, to kij sie zawsze znajdze.
oczekuje wiec co najmniej pieciu brutalnych bombardowan lokalnych meczetow dziennie, jednego ostrzelania zielonej strefy mozdzierzem zmajstrowanym z czesci roweru i silnika od traktora made in iran, porwan iranskich kucharzy i ich pucybutow, oraz co najmniej jednego zamachu bombowego w anglii, usa lub na przyklad polsce.

tak dla zaenkurarzowania wysilku wojenego, by nie zapomnielismy o co walczymy.
wiec zamykam sie juz i zycze wszyskim pojebom popierajacym busza milej rzezi niewiniatek.

to tak bardzo po katolicku jest.

PORANNA WIADOMOSC

czyli o kolejnego agenta mniej.


dzis radus w wywiadzie telewizyjnym uswiadamia tluszcze...
podaje za forumowiczem z GW:

"malford 06.02.07, 07:41

Właczam telewizor - konferencja prasowa.
O powodach odejścia Sikorski nie mówi
nic, za to dużo o wojnie.
Konflikt zbrojny to według niego
wspaniały sprawdzian dla państwa, jego struktur i instytucji.
To test sprawności, sądząc po minie
ministra - wymarzony.

A ja głupi cały czas myślałem, że konflikt zbrojny
to tragiczna konieczność,
usprawiedliwiona wyłacznie agresją z zewnątrz.
Ja, libertyn, mam takie humanistyczne poglądy,
podczas kiedy nasi kochani rządzący
ortodoksyjni katolicy wysławiają wojnę prewencyjną,
mordowanie cywilów. Dziwne.

Potem ukazuje się plejada prominentów SLD,
wychwalających pana Radka pod
niebiosy i zalewających się łzami z powodu jego odejścia.
Znowu dziwne"

placze po nim Gowno Wysrane.
placze brzezinski.
placza neokoni.
placze CIA.
placze mossad.
placze telawiw.
placze waszyngton.
placze kwasniewski.

oszoloprawica w placzu tym laczy sie z judeokomunom.

ja w miedzyczasie z radosci odwalam kozaka z prysiudami.
jak zawsze gdy zdrajca ojczyzny dostaje w dupe.

LANGKAWI


stawiam kolejna krope na
mojej mapie podrozniczej.

ostrzegano mnie, nuda.

wyspa skomplikowana jak rozum blondyny.
totalna pustka i wiatr nieograniczony niczem hula od lewa do prawa.
tylko jeden hotel wart uwagi. cztery pory roku sie nazywa.
z zewnatrz nic nie wskazuje na super wygibasy...
zreszta, po co sie starac, poza nim nie ma na calym Langkawi prawie zupelnie nic

tymczasem nic wlasnie.
postarano sie od wejscia. o bardzo dlugi i waski podjazd.
dlugi. prosty... dlugi.
(acha, dlugi juz bylo)
nudny.
(to slowo przewija sie co drugie zdanie, trzeba wzbogacic slownictwo lub zmienic cel podrozy)

NUDNY!
i gdy przygotowani na mnostwo wiecej nudy wlasnie docieramy do furtki...
w srodku
mile zaskocznie.


bardzo uwaznie planowane przejscia, zaskakujace widoki i dekoracja utrzymana w rytmie... wirujacego derwisza. oraz sporo gimmikow, lecz wszystkie w dobrym smaku.


restauracje tez w smaku robia wrazenie, sa cztery, malajska ikan ikan czyli tradycyjne owoce morza, italianska bez nazwy


za to ze wspanialym caprese i nowozelandzkim szardonejem.
no i fjurzon czyli obszczaja.

zreszta, sami popatrzcie na kilka przypadkowo wybranych fotek...


















bardzo to wszystko ladne i zachecajace.

tylko, ze my nie zatrzymalismy sie w tym hotelu.