n0str0m0

tr.pikaNTnie

poniedziałek, sierpnia 25, 2008

TAF NEGOSZJESZONS czyli wpis o NADZIEI

Z doskoku, boc to sezon kanikuly, sledzilem wydarzenia ostatnich tygodni. Z tego co widzialem, wyszlo mi, ze sojusznik w walce z terrorem posluchal jednej rady za duzo i skutecznie sprowokowal niedzwiedzia. Zaplacili za to cene gruzini, zaplacili osetyjczycy, abhazowie... zaplacilo i PO.

Z duza radoscia, kabareciarskimi plasami pro-narkotuskowej prasy spowodowana, obserwowalem falszywa radosc z nagle zakonczonych negocjacji w sprawie tarczy. Tej samej, ktorej "ich czlowiek w warszawie" mial nie zatwierdzic. Tej samej, ktora nieporadek sabotowal z szelmowskim usmiechem. Tej to wlasnie tarczy, ktorej nagle, w strachu okrutnym, widmem wojny strzelanej kulkami z kalacha spowodowanym, sie rzad PO uchwycil.

Nie jestem swinia na codzien, ale przy takiej okazji sobie nie odmawiam. Kazda probe dziennikarskiego przedstawienia tego porozumienia jako sukcesu PO obdarowywalem piekielnym chichotem. "Noooo..." produkuje sie dziennikarz na ekranie "ale PO wywalczylo, WYWALCZYLO dla nasz te patryjoty!". A ja na to "Paciorki i perkalik, prosze pana, ze sciegiem na okretke, bo przeciez glownie o TARCZE chodzilo i chodzi, a nie pazlotka i gzymsy ornamentalne... Strach przed ruskim wam dupsko scisnal... Jak trwoga to do Boga...". Tu sie lekko opamietalem, bo przecie pan z ekranu nic nie uslyszal, a dalej swoje trabil. Wlasnie opowiadal jak to "Niewiadomo kto z kim i gdzie bedzie podpisywal" na co znow mnie trafilo i nie omieszkalem ripostowac, ze "To nie byly negocjacje a gra na zwloke do Swiety Nigdy... Nie ma dziwne, ze do podpisywania zupelnie nieprzygotowani, przeciez tego mialo nie byc."

Glupawka trwala dalej. Stawka wieksza niz zycie stalo sie dla narkotuska i PO takie ustawienie podpisania cyrografu by Kaczynskiego pograzyc lub obrazic. A najlepiej i pograzyc i obrazic. Jednoczesnie. "Ten pan sobie MOZE tam przyjsc" rzucila kolejna jetka jednodniowka z ekranu. "Czekaj szmato" perrorowalem "zobaczysz kto bedzie sie smial ostatni, gdy Condie zazyczy sobie tego pana, bez ktorego tarczy by nie bylo..."

Czy juz mowilem, ze jestem przeciwnikiem tarczy? Za dygresje przepraszam, to nie ma nic do rzczy.

Szybciej niz mozna powiedziec CZARYMARY nadejszla wiekopomna chwila. Podpisali. Staneli. "Powiem cos w jezyku linguicz do szanownej pani" rzucil narkotusk. Powiedzial. W linguicz. "Uelkom ewrybady. Ze negojszeszons uer taf. Senkju.".

I w tym momencie zamarlem z wrazenia. Zupelnie na serio i bez szyderstwa. Przeciez to genialne jest, narkotusk jest genialny i w ogole wszystko rzuca na kolana. Lata pieprzenia bez sesu. Hektary plotna prezydialnego. Hektolitry kawy i tony tytuniu. Wyjazdy w delegacje. Zbieranie kworumow. Glosowania tajne i kulkami. Tupanie nozka. Obraza i plecowe poklepywactwo. Klasyczna rozpierducha. I koniec. I podpisanie. I sukces.

SUKCES.

Jakze wiec nie spogladac z nadzieja ku EURO 2012? Precedens ustalony. Lata pieprzenia o budowaniu stadionow? Phi... nie ma sprawy. Na tydzien przed zawodami zrzuci sie wine na "tego pana co to sobie moze przyjsc albo nie". W dzien otwarcia wywiezie sie druzyny gdzies pod Mlaciny Dolne do lasu na polane, bramki z palikow jakich sie skleci... wyjdzie narkotusk i powie:

"UELKOM EWRYBADY".

I bedzie klawo. Senkju.