n0str0m0

tr.pikaNTnie

piątek, maja 16, 2008

FIKSZON - ODCINEK PIERWSZY

Adam Michnik westchnal cicho i ziewnal glosno. Wzrok jego spoczal na wiezy. Z zegarem. To bylo za oknem, ta wieza. Zegar wskazwal trzy na piata. Rano.

- Pora... Najwyzsza pora zrugac opozycje tego tam... narkotuska. - pomyslal sennie redaktor i lekko zachichotal cieszac sie wlasnym dowcipem.

Deski parkietu skrzypialy cichutko, gdy szedl w strone gabinetu. Sekretarz czekal na poranne rozkazy z filizankami kawy w rekach.

- Dzien dobry, szanownemu Panu.

- Ach, dzien dobry. A moze jeszcze noc?

- Bo z Pana istny tytan pracy. A ja przygotowalem Panu najnowsze wydania gazet lokalnych, zagranicznych i amerykanskich. No i biuletyny informacyjne, z najwiarygodniejszych zrodel. I choc Pan sie nieco boczy... kwiaty i listy gratulacyjne, to z powodu tego Nobla...

- Izrael?

- Niestety, ciagle nas bojkotuja i nic nie przyslali.

- Coz, w tej sprawie nic nie mozemy zrobic. Atakuja nas bydlaki i Pana Prezydenta atakuja. A na dodatek wczoraj doniesiono mi, ze zarzucili kibicom sportowym jakis bzdurny antysemityzm. - Adam rzekl z prawdziwa troska w glosie - Trzeba skoordynowac dzialania z gabientem Prezydenta. Moze uda sie odklamac ich napastliwy jazgot. Stanowczo! Ale lagodnie. Dzis tez konczy sie proces Jaruzelskiego i calej komunistycznej mafii, trzeba bedzie wyslac male stadko reporterow. Sam nie pojde, by nie pomyslal kto, ze to personalna wendeta. Coz, za zbrodnie na narodzie nalezy im sie wszystkim czapa... Ale najprawdopodobniej dostana dozywocie, razem z mordercami ksiedza Jerzego, Pyjasa, Przemyka... Ech, gdyby to ode mnie zalezalo... Dzis tez lub najdalej jutro Prezydent zgodzi sie w koncu przyjac delegacje rosjan, ci tak bardzo zabiegaja o nasze wplywy, no i wstyd im za ten numer z rura... Tam poslac kogos z dobrym fotografem, ostatnie fotki byly tak kiepskie, ze nie zamiescilismy. Ze wstydu... No a... slyszales o tym, ze Bolek, z cala rodzina sa na zasilku? Nienawidze kapusi, tchorzy i klamcow z calego serca, w jego przypadku bylem bezwzgledny... ale przebaczenie to rzecz chrzescijanska. Byc moze, powtarzam - byc moze - napisac warto, ze czas otworzyc nowy rozdzial, jakas prace mu zalatwic, moze w stoczni? Co jeszcze... Acha! Wczoraj czterech chorych na glowe manifestowalo pod Sejmem. Oddeleguj kogos do artykulu o pedalach i komuchach, pora najwyzsza tym marszom i paradom dac odpor... Tu nie trzeba przebierac w slowach. Moze byc ostrzej. I nie dawac tego na pierwsze strony, nie ma co ich w ten sposob dowartosciowywac. No... I jak co srode, sprawdzic, czy nie ma u nas, w koncu jakby nie bylo, pracownikow solidarnosciowej gazety, jakichs komuszych szpiegow czy osob skompromitowanych wspolpraca z SB.

- A moze Pan powiedziec "stol z powylamywanymi nogami"?

- Oczywiscie, ze tak. Prosze bardzo - stol z powylamywanymi nogami. A dlaczego?

- Tak tylko testuje. Bo mam rece zajete i nie mam jak sie szczypac.