n0str0m0

tr.pikaNTnie

wtorek, czerwca 17, 2008

FALSTART

Swiat obiegla wlasnie wiadomosc, ze Amerykanskie Malzenstwo (w Ameryce) wyciagnelo bledne wnioski z obserwacji rzeczywistosci. Sadzili bowiem, ze torturowanie topieniem, obezwladnienie elektrycznosia czy traktowanie mikrofalami sa czescia powszechnej, zdrowej, nowej Kultury Amerykanskiej. A problem mieli. Syn na buntownika im rosl. Niegrzeczny byl - czyli w jezyku Prezydenckim stanowil "bezposrednie zagrozenie" dla ich podstawowej komorki spolecznej. Co wiec zrobili? Nic takiego w sumie, nawet nie wsadzili mu glowy pod wode na pare minut. Nikt mu nawet oka nie wybil, o obnazeniu i gwalcie nie wpominajac. Po pysku nie obili. Rak do kostek nie przywiazali "w pozycji dyskomfortowej". Lampa snu nie utrudniali. Nawet do pradu go nie podlaczyli.

Ot, do drzewa przywiazali w ogrodku i zostawili na noc.
Syn im rano umarl.

Zupelnie niewiadomo dlaczego, bo przeciez nawet wymienione wyzej "tortury" to zadne tortury, tylko takie tylko "mocniejsze naklanianie do wspolpracy" jest. Niestety, policja nieludzka jakas sie w Ameryce zrobila i zamiast rodzicom wspolczuc, tudziez udzielic paru fachowych porad, zlapala ich i do aresztu wsadzila. Sedzia zas nie wyznaczyl kaucji, wiec na proces doprowadzeni beda z celi w zelazo zakuci.

Coz. Co wolno Prezydentowi, to nie tobie, Ameryko.

JESZCZE nie.